Śnieg nie jest żywiołem kawalerji. Utrudnia nam wyszkolenie, zasypuje ujeżdżalnie i teren, uniemożliwia często prowadzenie codziennej lekcji z rekrutami. Kłus, a zwłaszcza galop są utrudnione, o skokach często niema wogóle mowy.
-„Kawalerja w śniegu”
ppłk. dypl. Stefan Mossor
ppłk. dypl. Stefan Mossor
Przegląd Kawaleryjski 1935/11 (121) poz. 2
(pisownia oryginalna)
Tak jak i przed wojną, tak
również w dzisiejszych czasach zima jest dla kawalerzystów okresem „martwym”.
Sezon rekonstrukcyjny kończy się zasadniczo wraz ze Świętem Niepodległości, by
na nowo odżyć z początkiem wiosny – Świętem Żołnierzy Wyklętych i obchodami
wydarzeń spod Olszynki Grochowskiej. Niektóre ekipy w międzyczasie korzystają z
uroków jazdy na nartach, wybierają się na zimowe kursy do
Toporzyska, sumiennie pracują przygotowując się do kolejnego sezonu lub
zapadają w sen zimowy.
Członkowie GRH "Szwadron Łączności nr 7" na rekonstrukcyjnym wyjeździe narciarskim |
W
tym roku obyło się bez zamieci śnieżnych, w moim garnizonowym Opolu biały puch
oczywiście zawitał, lecz długo nie gościł. Mimo to otwarte place zamarzły na
grudę, co uniemożliwiało trening na otwartej przestrzeni, a wyjazd z koniem
poza halę sprowadzał się głównie do spacerów przed lub po treningu (również z
powodu golenia koni oraz rozkucia na sezon halowy). Jednakże wraz z przybyciem pierwszych
wiosennych ptaków człowiek każdego dnia sprawdza, czy aby plac nie jest już
gotowy do jazdy, czy sierść odrosła na tyle by móc bez obaw jeździć na
zewnątrz. Oczywiście można zapytać w czym problem, by trenować z bronią białą
na hali. Teoretycznie żaden. Jednakże z moich doświadczeń wynika, że zamknięta
przestrzeń trzyma konia, a i brak miejsca nie pozwala też na pokonywanie toru we właściwym
tempie, więc trening na hali poniekąd mija się z celem. Pomijam tu kwestię tak
oczywistą jak niebezpieczeństwo zawadzenia bronią o ścianę, czy wystające
elementy konstrukcji. Czym innym jest natomiast oswajanie remonta z pierwszymi
łozami, kiedy to hala w połączeniu z umiejętnym postawieniem pozorników może
znacznie ułatwić pracę jeźdźcowi, a koniowi pomoże szybciej oswoić się z
nowością. Jako „umiejętne” ustawienie stojaków mam tu na myśli wprowadzanie
konia w swoistego rodzaju korytarz – jeździec jadąc po ścianie w prawo ma
pozorniki ustawione wewnątrz placu, przez co dojeżdżając do nich koń z jednej
strony trzymany jest przez bandę, z drugiej raczej nie uskoczy w stronę
pozornika. Najbardziej prawdopodobne jest więc, że ucieknie „do przodu” bądź
się zatrzyma, kawalerzysta ma więc o tyle ułatwione zadanie, że musi się skupić
tylko na uzewnętrznianiu strachu wierzchowca pod postacią ucieczki do przodu
(„zabierania się”) lub niechęcią do podejścia pod pozornik. Oczywiście, gdy
tylko opanuje się ten problem powinno się czym prędzej przejść do jeżdżenia w otwartej
przestrzeni tj. bez korytarza.
Jakie
mogę dać rady dla ułanów przed pierwszym wyjazdem z szablą bądź lancą na plac w
nowym sezonie?
- Niech trening rąbki nie będzie pierwszą jazdą na dworze – mija to się z celem, wiele osób to wie, lecz jest to warte powtórzenia. Konie po wyjściu z hali są rozproszone – cieszą się z widzianego dookoła świata, może się zdarzyć, że będą bardziej zaabsorbowane wszystkim w koło tylko nie jeźdźcem, niepokoić je będą ptaki, ludzie, kołyszące się na wietrze gałęzie drzew i krzewów, będą ponosić, brykać i kwiczeć. Trzeba dać im się wyszumieć, a zdecydowanie lepsza jest do tego zwykła jazda na maneżu niż trening z ostrymi, niebezpiecznymi narzędziami.
- Nie oczekiwać zbyt wiele – tak jak przy treningu skokowym czy ujeżdżeniowym po przerwie trzeba mierzyć siły na zamiary, a nie rzucać się jak szczerbaty na suchary. Oczywiście, jeśli rzetelnie pracowało się przez zimę to start w nowy sezon powinien być łatwy, jednakże nie ma co szaleć od samego początku – nie tylko koń mógł się odzwyczaić od szabli i lancy, a bez sensu nadwyrężyć sobie ramię przed pierwszymi zawodami, które już w kwietniu.
- Zacząć od podstaw – ustawić dwie, trzy łozy w dużych dystansach, skupić się na kontroli tempa galopu i nad sylwetką, nie pędzić na „hurra!”, a przede wszystkim nie pozwolić na to koniowi, bo wejdzie mu to w nawyk, a tor z pozornikami jest jak parkur – trzeba jechać szybko, ale na czysto, ale raczej czysto niż szybko. To samo tyczy się lancy – skupić się na dokładności i technice, a później zwiększyć tempo – nie na odwrót!
Jak przy
każdym treningu, tak i przy broni białej trzeba wiedzieć co chce się osiągnąć.
Nie ma moim zdaniem nic gorszego niż stwierdzenie – okej, za półtora miesiąca
zawody, czas ściągnąć konia z łąki, zacząć skakać, ciąć i kłuć, najlepiej
równocześnie. Podstawą każdego treningu jest plan, nie ważne czy przygotowany
przez selekcjonera kadry czy będący Twoim własnym zarysem tego, nad czym chcesz
się skupić i co chcesz osiągnąć w danym dniu – ważne, żeby był i żeby się go
trzymać.
Od pierwszego dnia wiosny! (A im wcześniej tym lepiej)
A jak u nas wyglądała pierwsza rąbka tej wiosny? Tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz