Kalina

Kalina

piątek, 6 lutego 2015

Przedwojenny konkurs ujeżdżeniowy



Przeglądając jakiś czas temu wielką skarbnicę wiedzy, jaką jest Cyfrowa Biblioteka Wojskowa „Zbrojownia” natknąłem się na nieduży, zaledwie kilkunastostronicowy dokument „Instrukcja przeprowadzania konkursu ujeżdżenia dojezdków przydzielonych oficerom, podoficerom zawodowym i nadterminowym”. Żywo mnie ta lektura zaciekawiła, albowiem można z niej wyczytać, jakie wymogi były stawiane koniom w przeddzień włączenia ich z plutonu szkolnego w szeregi oddziałów liniowych. Oczywiście nieocenioną pomocą, głównie w interpretacji nazewnictwa niektórych ruchów jest „Regulamin ujeżdżania koni” z 1928 roku. Pozwolę sobie na analizę porównawczą tego programu ujeżdżeniowego z aktualnym programem finałowym Mistrzostw Polski Młodych Koni (MPMK) 5-cio letnich.


Pierwszą rzucającą się w oczy różnicą jest stosowane w konkursie kiełzno. W dzisiejszych zawodach zabronione jest używanie kiełzna munsztukowego dla koni poniżej 6 roku życia startujących w konkursach poniżej klasy C, natomiast w konkursie przedwojennym użycie takowego jest wymagane. Z jednej strony jest to całkowicie zrozumiałe – konie wierzchowe w kawalerii chodziły praktycznie wyłącznie na munsztukach więc naturalnym jest, że sprawdzian przygotowawczy do służby muszą odbyć na kiełźnie, które będzie używane na co dzień. Z drugiej strony użycie zdecydowanie ostrzejszego kiełzna jest dużym ułatwieniem –  widziałem wielu dzisiejszych kawalerzystów, którzy na podwójnym kiełźnie radzili sobie z końmi bez najmniejszych problemów, a gdy zostawało samo wędzidło nie potrafili zapanować nad tymi samymi końmi, które, zrobiwszy „lamę”, pokonywały czworobok podziwiając chmurki na niebie lub po prostu wywoziły delikwentów w siną dal. Od razu chcę zaznaczyć, że nie jestem ani kategorycznym przeciwnikiem, ani miłośnikiem munsztuków i pelhamów. Zdarzają się konie bardzo trudne i twarde w pysku, do których „nie dociera” subtelniejsze kiełzno, tak samo jak i konie bardzo wrażliwe, którym munsztuki, a już tym bardziej inne patenty są zupełnie niepotrzebne. Nie znaczy to od razu, że nie można tych koni na mocniejszym kiełźnie jeździć – pamiętajmy, że kiełzno działa z taką siłą, z jaką używa go jeździec; można więc zaszarpać konia na grubym oliwkowym wędzidle, a można też jeździć konia o delikatnym pysku na munsztuku z dziesięciocentymetrową czanką nie robiąc mu krzywdy. Wszystko to zależy jedynie od umiejętności jeźdźca.

Konkurs przedwojenny, tak jak i obecnie, przeprowadzany był na dużym czworoboku (20 x 60 m). Różnicą było ustawienie liter "narożnikowych" (M,H,F,K) w odległości 8 metrów od krókiej ściany czworoboku, a nie 6 jak ma to miejsce na dzisiejszych czworobokach - znaczy to, że przed wojną było łatwiej - jeźdźcy mieli więcej czasu na przygotowanie się do elementu wykonywanego w tych literach, jeśli następował on po wyjechaniu z krótkiej ściany. Ciekawostką jest oznaczenie białymi plamami wapna środkowych liter czworoboku (D,X,G) – dzisiaj jeźdźcy muszą sami lokalizować te miejsca odnosząc się do liter ustawionych po bokach. Chociaż jest to utrudnienie wymagające lepszej orientacji przestrzennej i koordynacji, z chęcią zobaczyłbym konie dzisiejszych „pingwinów” bojące się strasznych, pożerających z kopytami białych plam na ziemi. Prawdopodobnie zresztą obecnie, przy najczęściej spotykanych podłożach z piasku kwarcowego, te plamy raczej byłyby czarne.

Kolejnym elementem, myślę, że ważnym przede wszystkim ze względu na toczącą się głównie na forum International Light Cavalry Association dyskusję, czy próbę ujeżdżenia przeprowadzać z wodzami w jednej ręce czy oburącz jest konieczność jechania tego programu trzymając wodze przepisowo, czyli „w obie [dłonie]”. Oczywiście zwolennicy pierwszego rozwiązania jako główny argument podają, że chodzi o pokazanie sterowności konia we wszystkich chodach jednorącz, co jest sztuką trudniejszą, drudzy natomiast, że prowadzenia konia w jednej ręce używa się przede wszystkim w trakcie władania bronią.Warto jednak nadmienić, że według "Regulaminu kawalerji cz.1, Nauka jazdy konnej" z 1935 roku trzymanie wodzy "w obie" przy kiełźnie munsztukowym znaczyło trzymanie w nieużywanym już dziś (a przynajmniej nie powszechnie) systemem 3:1, choć regulamin z 1938 nakazuje już trzymanie "współczesne" - 2:2.

Na marginesie – pojawia się pytanie dotyczące budowy torów do prób broni białej: czy stawiać tory po prostej, gdzie konie mogą rozwinąć większe prędkości, ale faktycznie nie da się ocenić zwrotności i podporządkowania konia prowadzonego jednorącz, czy ustawiać tory kręte, gdzie umiejętność prowadzenia konia w jednej ręce ma większe znaczenie, choć jest to kosztem prędkości, a również widowiskowości próby.

Wracam jednak do próby ujeżdżeniowej. Poziom trudności w konkursie MPMK 5-cio letnich jest na poziomie klasy N, poziom programu z instrukcji jest bardzo zbliżony.

Prezentowane są w nim następujące chody i ruchy (definicje danych ruchów i przełożenie nazewnictwa na współczesne oparłem – jak wspomniałem – na „Instrukcji ujeżdżania koni” oraz „Regulaminie kawalerii cz.I”) :

*Stęp:

- marszowy – dziś: stęp pośredni – naturalny stęp konia, koń kroczy energicznie i spokojnie;

- skrócony – dziś: zebrany – z zaznaczonym uniesieniem głowy i szyi, koń posuwa się wyraźnie naprzód. Zaokrąglona szyja i widoczne podstawienie zadu, wyraźna praca stawów skokowych;

- zwrot na przodzie – ruch dzisiaj nie wykonywany w ujeżdżeniu, polega na okręceniu się konia o 180 stopni, gdzie oś obrotu (wg. „Regulaminu kawalerii”) znajdować się powinna pomiędzy przednimi nogami konia. Element ten wykonuje się tylko ze stój, nigdy z marszu. Jego wadą jest przenoszenie przez konia środka ciężkości na przód sprzeczne z podstawowym dążeniem ujeżdżenia do jego jak największego odciążenia;

- zwrot zwykły – wbrew pozorom nie jest to zwrot na zadzie. Polega on na równoczesnym przesunięciu konia do przodu i w bok i „zarzuceniu” zadu na zewnątrz (rys. 19). Przy komendzie „W prawo (lewo) w tył zwrot” wykonywało się zwrot dwukrotnie (rys.20). 

*Kłus:

- kłus (bez dodatkowego określenia) – idąc za definicją z „Regulaminu kawalerii roz. A – Wyszkolenie jeźdźca” – dzisiejszy kłus roboczy;

- kłus dodany – 225m/min – dziś: kłus pośredni;

- Wolty o promieniu 4 ½ kroków, czyli o średnicy wynoszącej około 10 m.

*Galop

- skrócony – dziś: zebrany – co o galopie skróconym vel zebranym mówi "Regulamin Kawalerii cz. I": "Przepisowa szybkość galopu skróconego wynosi 1 km w 4 minuty 26 sekund (225 metrów na minutę)"

- dodanie w galopie – 300 m/min – co ciekawe „Instrukcja…” mówi o unikaniu galopu w tempie mniejszym niż 300 metrów na minutę, przez co nakazanie dodania do tego tempa wydaje się jeszcze bardziej potwierdzać domniemanie, że galop skrócony oznacza w tym przypadku galop zebrany, a jeszcze bardziej potwierdza to cytat z „regulaminu wyszkolenia…”: „Przepisowa szybkość galopu wynosi l km w 3 minuty 20 sekund (300 m na minutę).” Tak więc w tym programie przejścia w galopie są z galopu zebranego do roboczego (!);

- przejścia galop-stęp;

- zwykła zmiana nogi przez stój, polegająca na zatrzymaniu konia i zagalopowaniu na drugą nogę. Dziś zwykłą zmianą nogi nazywa się zmianę przez stęp (galop z jednej nogi, przejście do stępa, 1-3 kroki stępem, zagalopowanie na drugą nogę);

- wolty o promieniu 4 ½ kroków (10 m) – nieobecne w programie MPMK 5-letnich, ale spotykane w programach na poziomie klasy N (N-6, N-8, N-9);

- wjazd galopem na linię środkową, zatrzymanie.

Za wyjątkiem archaicznych z perspektywy dzisiejszego szkolenia koni zwrotów na przedzie oraz „dodań” z galopu zebranego do roboczego nie ma w tym programie nic odkrywczego – oczywiście pod względem pracy ujeżdżeniowej. Przez chwilę zastanawiało mnie nawet nie to, ile dzisiejszych koni przejechałoby taki program, ale ilu z tych kawalerzystów, którzy mówią, że „kręcenie kółek” i wyjeżdżanie narożników na czworoboku jest „fe” i nie ma nic wspólnego z kawalerią taki czworobok by ujechało, ale stwierdziłem, że takie rozmyślanie nie ma zbyt dużego sensu – wszak oni i tak się nie zhańbią wyjazdem, dosłownie „w szranki”. A może… nie zhańbią szranek swoją obecnością?

"Kręcenie kółek" - wolty i półwolty
Podsumowując – przedwojenny poziom wyszkolenia młodych koni był jak widać dość wysoki, przyrównując do dzisiejszych warunków i standardów (poziom klasy N), podczas gdy obecnie na zawodach kawaleryjskich wszelakich szczebli rzadko kiedy próba ujeżdżenia jest powyżej klasy L. Oczywiście jestem realistą, wiem, że nie można wymagać w grupie w której owszem koń jest (przynajmniej przeważnie – na szczęście!) ważnym elementem i coraz więcej uwagi jest poświęcane wyszkoleniu jeździeckiemu, żeby nagle wszyscy docenili wagę ujeżdżenia. Tym bardziej, że to szkolenie jeździeckie często-gęsto robione jest od dupy strony, bo od musztry konnej, a nie indywidualnych umiejętności – ale może jak niektórzy będą trykać głową w mur, to w końcu coś się w tej materii zmieni, choć szczerze mówiąc, nawet się tego nie spodziewam. Nie jest to też do końca wina środowiska kawaleryjskiego – spora część polskiego światka skokowego, w tym niestety również profesjonalnego traktuje ujeżdżenie po macoszemu, trudno więc oczekiwać, że mniej profesjonalni jeźdźcy będą się przykładać bardziej (wszak ryba psuje się od głowy).



No ale może za jakiś czas…



By nie przeciągać zapraszam do zapoznania się z programem tutaj:


Miłej lektury, wysnuwania wniosków i treningów na czworoboku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz